W terminie 29 czerwca – 1 lipca odbyła się czternasta edycja Wrocławskich Dni Fantastyki. Po raz kolejny event odbył się w leśnickim zamku na przedmieściach. Po wejściu przez bramę, tuż obok głównego wejścia, pod czarnym namiotem, mieściła się akredytacja. Tuż obok, w drewnianych chatkach, można było zakupić kartę noclegową, których ilość była ograniczona.

 W cenie wejściówki każdy uczestnik otrzymał czarną, gumową opaskę na rękę, która pełniła rolę identyfikatora oraz rozkładaną podręczną mapkę ze spisem godzinowym atrakcji w tabelce. Media oraz osoby, które kupiły bilety do końca maja, otrzymały dodatkowo ozdobnie wydane informatory w formacie A4. W trakcie imprezy cena 3-dniowej wejściówki wynosiła 60zł, zaś karnet sobota-niedziela – 45zł. W tym roku prowadzono także sprzedaż biletów jednodniowych w kwotach: piątek – 30zł, sobota – 40zł, niedziela – 30zł. Takie rozwiązanie okazało się strzałem w dziesiątkę dla osób, które dysponowały tylko jednym dniem. Oczywiście można było zakupić pełną wejściówkę w przedsprzedaży online w dwóch turach: do 30 maja – 60zł z noclegiem, do 28 czerwca – 70 zł z noclegiem. Jeśli ktoś wykupił kartę noclegową (10zł), otrzymał czerwoną, zapinaną opaskę na rękę z napisem „Centrum Kultury Zamek – Dni Fantastyki 2018 – Nocleg”. Nie było powszechnie znanych identyfikatorów ze smyczką na szyję dla uczestników, jednie wolontariusze i osoby medialne dostawały ident w przezroczystej koszulce na czerwonej smyczy.

Z centrum Wrocławia do Leśnicy można było bezpośrednio dojechać tramwajem. Czas przejazdu wynosił około 30 minut. Kursowały także dwa autobusy, jednak tu trzeba było się liczyć z panującymi korkami na odcinku wylotowym w stronę Leśnicy. Od przystanku na pętli do miejsca imprezy piesza wędrówka trwała około 10 minut.

Atrakcje

Dla uczestników przygotowano 12 sal prelekcyjnych oraz specjalne warsztaty i pokazy, które odbywały się na zewnątrz. Atrakcje podzielono na bloki: literacki, filmowo-serialowy, gier i multimediów, komiksu i ilustracji, naukowy, popkultury i paranauki, fantastykę open. Ogromną popularnością cieszyły się organizowane po raz kolejny strefy o Gwiezdnych Wojnach oraz Grze o Tron. Sale prelekcyjne nie oferowały wielu miejsc, więc aby dostać się na wymarzony panel, należało przyjść pod salę przynajmniej około 15 minut przed rozpoczęciem. Ze względu na ciepłą pogodę w salach było dość duszno, a nie zawsze prowadzący pozwalali otwierać okna na oścież ze względów bezpieczeństwa. Uczestnicy z reguły siedzieli do końca prelekcji, co tylko świadczy o znakomitym przygotowaniu prowadzących. W tym samym czasie na zewnątrz odbywały się inne fantastyczne „urozmaicenia”. Turniej Juggera, Quidditch, strzelnica czarnoprochowa, warsztat szermierki – to tylko nieliczne z atrakcji odbywających się na powietrzu. Tuż obok zamku znajdowała się wioska „Zakonu Świętego Płomienia”, „Regiment 32” oraz „Czarny kur”. Atrakcje kończyły się o 21:55 i ponownie startowały o godzinie 10:00.

Oczywiście wielką atrakcją DF-ów, na którą prawie wszyscy czekali, był konkurs cosplay. Odbył się on pod gołym niebem, w amifiteatrze. Przed sceną rozstawione leżaki i ci, którzy przyszli o wiele wcześniej, mogli zająć sobie wygodne  miejsce. Występy cospalyerów były zróżnicowane, a stroje przeważały w klimacie fantasy. Podczas prezentacji prowadzący próbował rozśmieszyć widzów swoimi historyjkami z życia wziętymi, jednak nie wychodziło mu to za dobrze.

Jedzenie, stoiska

Czym byłyby DF-y bez dobrego jedzenia? Chodzenie na atrakcje spalało masę energii, a przecież „manę” trzeba gdzieś uzupełnić. Strefa gastronomiczna oferowała jedzenie z food tracków, w których nie brakowało hamburgerów, grillowanych kiełbasek, zapiekanek, frytek oraz lodów. Cena za przyzwoitego hamburgera wynosiła ok 25 zł, jednakże kupujących nie brakowało, zwłaszcza w godzinach popołudniowych. Na dodatek w pobliżu zamku była Żabka, kawałek dalej Biedronka oraz Lidl (około 8 min drogi piechotą). Więc jeśli ktoś chciał zaoszczędzić trochę grosza, to miał możliwość wybrania się do tych dyskontów.

Tuż obok food trucków, pod namiotami, znajdowała się strefa handlowa. Wystawcy oferowali uczestnikom najczęściej gadżety związane z fantastyką. Koszulki, torby, figurki, miecze, kubki, przypinki – czyli to, co możemy najczęściej dorwać na konwentach. Nie zabrakło także paru stoisk artystów, którzy sprzedawali zabawki typu handmade, naklejki, plakaty oraz arty na zamówienie. Co więcej, na stoisku rebel.pl mogliśmy nabyć bezpośrednio ich gry planszowe. Dodatkowo wielkim plusem były rozstawione obok nich stoliki, więc mieliśmy możliwość przetestowania gry na miejscu.

Sleeproom

Każdy uczestnik mógł spać w szkole, jeśli wykupił kartę noclegową w cenie 10 zł. Następnie kartę wymieniano na czerwoną opaskę, która pełniła rolę przepustki, dzięki której mogliśmy przebywać na terenie szkoły. Budynek znajdował się 10 minut drogi piechotą od zamku, co było dużym udogodnieniem dla uczestników. W pobliżu dało się także zaparkować samochód. Wejście było pilnie strzeżone przez ochronę oraz helperów. Wieczorem sleeproom ożywał, ponieważ po zakończonych atrakcjach ludzie wracali i bawili się dalej na własną rękę.

Podsumowanie

Osobiście moje pierwsze Dni Fantastyki w Leśnicy uważam za udane. Nie mogę się odnieść do poprzednich edycji, jednak nie spotkałam się dotąd ze złą opinią na temat tego wydarzenia wśród stałych bywalców. Pogoda dopisywała, było słonecznie, choć momentami się chmurzyło. Jedynie wieczory dawały się we znaki, wtedy trzeba było ubrać się trochę cieplej. Atrakcji było multum, od warsztatów do prelekcji, więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Podsumowując, uważam, że DF-y to dobrze zorganizowana impreza, na którą powinien się wybrać chociaż raz każdy wielbiciel fantastyki. Luźny klimat i atrakcje na świeżym powietrzu sprawiły, że mam ochotę wybrać się ponownie za rok.