Na Atarashi zostałem zaproszony jeszcze przed oficjalną zapowiedzią konwentu. Miał to być średniej wielkości konwent w Nowym Sączu, tworzony przez grupę odpowiedzialną za Risukon i Snowdrop. Na tym drugim nawet zdarzyło mi się być i nie narzekałem. Postanowiłem więc przyjąć zaproszenie i oprócz zrobienia atrakcji i zdjęć, zabrałem się oczywiście do zrelacjonowania tego wydarzenia, na którym bawiło się 112 osób.

Zwiedzanie

akredytacja na AtarashiWyruszyłem wraz ze znajomym o godzinie 7:10 z krakowskiego dworca autobusowego. Podróż upłynęła nam głównie na rozmowie i „zamulaniu”. Po nieco ponad dwóch godzinach mogliśmy rozprostować nogi na dworcu w Nowym Sączu. Szybko zlokalizowaliśmy przystanek, z którego mieliśmy jakieś 10 - 15 minut do miejsca docelowego. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy była bardzo niska frekwencja. Gdyby nie to, że akurat ze szkoły konwentowej wychodziła znana mi osoba, spędziłbym kilka minut na szukaniu odpowiedniego wejścia do budynku. Akredytacja przebiegła bardzo sprawnie. Dostałem cienką, czarną smyczkę, na której wisiał mały tekturowy identyfikator z rysunkiem w stylu ecchi i informator w miniaturowej wersji (A7?).informator konwentu mangowego AtarashiPodpatrzyłem też, że każda z grup miała inne podpisy i kolory identyfikatorów. Osobne dla Twórców atrakcji, helperów, mediów etc. Można też było się poczęstować zakładką, jednak nie skorzystałem z tego przywileju. Zaraz po wejściu zauważyłem cztery stoiska wystawowe. Jedno z pluszakami, maginarium z koszulkami, kubkami itd. oraz ogólne z przypinkami i takimi tam. Na tym piętrze ulokowano też konsolówkę, Osu! room, planszówki (bardzo ubogo wyposażone) i kinówkę z anime. Piętro wyżej odnalazłem trzy sleeproomy (prawie puste), dwie sale prelekcyjne i salę dla artystycznie uzdolnionych. Szkoła była przestronna i spokojnie pomieściłaby dużo więcej osób. Szkoda, że pojawiło się tak mało uczestników, gdyż impreza miała potencjał…

Pora na przygodę!

jake pora na przygodeOtwarłem informator. Znajdował się w nim regulamin konwentu,  atrakcje z podziałem na sale i w kolejności godzinowej, na środku ulokowała się tabela z atrakcjami i salami. Programu, jak na taki mały event było całkiem sporo. Wybrałem się na prelekcję o azjatyckich youtuberach i czytanie creepypast (o 16:00? Serio?). Ponadto zaglądałem na kilka/naście minut na losowe panele i frekwencja była zadowalająca. Minimum 8 osób na każdej atrakcji to dobry wynik. Czy były ciekawe? Ja nie powinienem się wypowiadać na ten temat, gdyż mam bardzo wysublimowany gust i zawsze ciężko mi znaleźć coś dla siebie. Poza tym, to co się komu podoba to kwestia indywidualna. Spodobały mi się warsztaty walki bronią białą (teatralne). Mimo, że sam nie uczestniczyłem, a tylko obserwowałem, był to niezły sposób na rozruszanie zastałych kości (przez uczestników oczywiście). Przez jakiś czas nie mogłem sobie znaleźć zajęcia, więc wraz z kolegą podłączyliśmy laptopy router i graliśmy w Warcrafta III ;-).

Cosplay i odrobina ognistej rozrywki

ptakJak na każdym konwencie, także i tutaj odbył się konkurs cosplay. Występów było kilka. Stroje? Nie było na co narzekać. Nie był to na pewno instant ;-). Szczególnie podobała mi się Ciri z „Wiedźmina” i scenka z wielkim ptakiem (zapraszam do mojej skromnej galerii zdjęć). Jedynie prowadzący był nieco nieporadny i niezaznajomiony z użytkowaniem mikrofonu. O 21:00 zaprezentowano krótki pokaz fireshow. Jego wadą była właśnie długość. Całe 15 - 20 minut. Tu też nie ma się nad czym rozwodzić. Po prostu przejrzyjcie zdjęcia. Jeszcze o godzinie 1:00 prowadziłem LARP-a (jak zwykle), na którym pojawiło się 12 osób. Po atrakcji nadszedł czas na sen.

Powolny koniec i podsumowanie

O dziwo udało mi się wyspać mimo braku dmuchanego materaca. Pokręciłem się po conplace, rozmawiając z uczestnikami do 12:00 i zebrałem się samochodem w drogę powrotną.

Jaki był ten konwent? Oczywiście należy patrzeć na niego przez pryzmat imprezy małej i lokalnej. Gdyby nie późna zapowiedź i dosyć słaba reklama, mógłby z tego wyjść naprawdę dobry event. Programu nie brakowało, było gdzie wydać pieniądze, a 10 metrów od wyjścia z budynku można było zjeść ciepłego kebaba czy pizzę (aczkolwiek jakość tego jedzenia pozostawiała wiele do życzenia). Do 100 metrów były też dwa sklepy spożywcze, nie było wpadek organizacyjnych… Ocena ogólna? Takie dobre 7/10.

Ocena ogólna: 7/10

Lokalizacja: 8/10

Organizacja: 6/10

Ocena uczestników: Brak (za mało ludzi było...)

Tagged Under