wystawcy na konwencie JapaniconNa konwent można było przybyć już w piątek, dzień przed oficjalnym otwarciem imprezy. Z takiego udogodnienia mogły skorzystać jedynie osoby, których miejsce zamieszkania oddalone było od Poznania ponad 150km. Uczestników zaczęto wpuszczać już o godzinie 21:00 oraz udostępniono im odpowiednią liczbę sleepów. Niestety w przeciwieństwie do poprzedniego roku, kolejkę usytuowano na zewnątrz budynku. 

Sobota, otwarcie konwentu

kolejka akredytacyjna na konwent mangi i anime JapaniconZanim to jednak nastąpiło, konwentowicze którzy przybyli już w piątek, musieli wymienić tymczasowe opaski na właściwe, a wraz z nimi otrzymali gadżety przysługujące uczestnikom. Utworzyła się mała, wewnętrzna kolejka, sami uczestnicy zostali obsłużeni błyskawicznie dzięki sprawnej pomocy ochrony. Cała reszta, czyli cosplayerzy, wystawcy, goście oraz media, miały się nieco gorzej. Wszystko to spowodowane było problemem z systemem. Po małych zawirowaniach okazało się, że są wydrukowane listy wystawców oraz cosplayerów, a więc te osoby zostały obsłużone jako pierwsze, a pozostali czekali. Niektórzy stali ponad pół godziny aby otrzymać identyfikatory. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że dzień wcześniej przeszliśmy już akredytację.

Z lekkim poślizgiem, spowodowanym utrudnionym dostępem do systemu, o 9:30 została otworzona akredytacja dla nowo przybyłych. Ochrona wraz z helperami utworzyła standardowo dwie kolejki: dla osób bez wejściówki, oraz dla tych, którzy ją wykupili wcześniej.pakiet akredytacyjny JapaniconuPomimo pięknej polskiej jesieni, na dworze niestety panował lekki przymrozek. Uczestnicy zmarznięci, ale zadowoleni oczekiwali na swoją kolej. Ostatni kolejkowicze weszli na konwent dopiero po godzinie 14.

Identyfikatory na Japaniconie jak zwykle zachwycały porządnym wykonaniem oraz ładną grafiką. W pakiecie dostaliśmy również smycz, przejrzystą i bardzo czytelną dwustronną mapkę w formacie A4, a także kolorowy informator (format A5). Wszystko zostało wykonane ze śliskiego papieru, a więc było odporne na lekkie zabrudzenia oraz nic się nie ścierało.

Atrakcji pod dostatkiem

Wszystkich sal tematycznych było, łącznie z mainem, jedenaście: dwie panelowe, kulturowa, konkursowa, warsztatowa, sala Anime24 oraz sale PZTA. Dodatkowo mieliśmy do dyspozycji konsolówki, Ultra Star, RockBand, osu!room, DDR, J-Games no i oczywiście planszówki. Największym powodzeniem cieszyły się atrakcje kulturowe, przez co kilka "pewniaków", obleganych na innych konwentach - tutaj stało niemal pustych.

prelekcja

Nie zabrakło również gości specjalnych, a wśród nich gwiazdy wieczoru idolki LeChat(るしゃ), której koncert odbył się pomiędzy standardowym cosplayem a eliminacjami do ECG. Jednym z nich był również Szymon "Nagato" Charkiewicz, dla osób niewtajemniczonych - podróżnik, miłośnik Japonii, sztuk walk oraz założyciel szkoły Tengu Ninjutsu Dojo, która istnieje na rynku już prawie 20 lat. Podczas konwentu prowadził dwie prelekcje –„Upadek klanów ninja” oraz „Droga do Sekigahary, czyli fascynujący finał, prawdziwej "japońskiej" Gry o Tron”. Kolejnym z gości była Adrianna Wosińska, która jest redaktorem naczelnym kwartalnika „Tori” również poprowadziła dwa panele „Wiedzówka o Japonii” oraz „Zwierzęce symbole w kulturze Japonii”. Japanicon odwiedziła także Michalina KattLett Daszuta - autorka komiksów i nowelek wydawanych przez wydawnictwo Kotori.

Konkurs cosplay

cosplay korytarzowy na JapaniconO godzinie 18:00 niemal bez poślizgu, odbył się konkurs cosplay, który dzięki dużej liczbie uczestników, a także ich umiejętnościom, był naprawdę ciekawy. Trwał około dwie godziny, po czym swój godzinny występ miała wcześniej wspomniana LeChat i już po 21:00 rozpoczęły się eliminacje do ECG.

W kategorii solo zakwalifikowała się Kairi in Cosplayland, a w kategorii grupowej Kayo Corner, wraz z The VU. Drugie miejsca poszły do Ahu's Coslake (solo) oraz do Moe Moe Rebelion (grupa).

Gratulujemy zwycięzcom i życzymy powodzenia w finałach, dajcie z siebie wszystko!

Wszystko w jednym miejscu

Poduszki, przypinki, maskotki, maski, wigi, kubki - wszystko to i znacznie więcej można było znaleźć w sali wejściowej, gdzie znajdowali się wszyscy wystawcy. Jak zwykle największe stoisko posiadała Yatta, ale to w sumie nic dziwnego, gdyż zainteresowanie ich ofertą było naprawdę duże. Wśród sprzedających można było również znaleźć artystów, których oferta była naprawdę bogata (między innymi COCOart, która ma ponad 20 tysięcy lajków na fb). Nie zabrakło też stoiska z używanymi mangami, gdzie można było natrafić na naprawdę ciekawe okazje.

Tayaki House, Hidamari Sushi oraz lokalny sklepik służyły jako główne punkty gastronomiczne konwentu, a osoby spragnione jak zwykle wybierały bubbletea, które cieszyło się naprawdę wielkim zainteresowaniem. Praktycznie ciągle były pod nim kolejki, w końcu każdy chciał się napić cudownego napoju konwentowicza. W pobliżu szkoły konwentowej, a dokładniej – naprzeciwko, znajdowała się pizzeria, nieco dalej Biedronka i … kolejna pizzeria. Tak więc na brak jedzenia nie można było narzekać. Każdy we własnym zakresie jadł to, na co miał ochotę.

Nocleg i sanitaria

Każdy z uczestników mógł rozłożyć się w sleep roomach, których mieliśmy aż 9, w tym jeden większych rozmiarów, tuż przy mainie. Nadwyżki jak zwykle ulokowały się na korytarzach, starając się nie tarasować przy tym przejścia. Kultura konwentowiczów chyba trochę się poprawia, porównując do poprzednich konwentów. Z czystością nie było aż tak źle, chociaż zawsze mogło być dużo lepiej.

Dwie łazienki, w każdej po 8 pryszniców oraz cztery szatnie to duża zaleta. Szatnie były podzielone na damskie i męskie. Pod prysznicami i w toaletach panował względny porządek, za który można podziękować czujnym helperom, jednak pod koniec konwentu, można było znaleźć kilka kabin wyłączonych z użytku oraz zatkanych zlewów poprzez niewłaściwe używanie ich przez konwentowiczów.

Problematyczni 'Sąsiedzi'

Niestety nie obyło się bez incydentów. Sobotniego wieczoru kilku konwentowiczów spotkało na swojej drodze, w okolicy wejścia głównego, kilku dresów i spotkanie to nie przebiegło w miłej atmosferze. Po tym incydencie, ochrona momentalnie postanowiła zamknąć budynek i aż do godzin porannych ze względów bezpieczeństwa, nie można było opuszczać terenu konwentu.

Podsumowując

Najważniejszym punktem stałego konwentowicza były spotkania z dawno niewidzianymi znajomymi i tak jest zawsze na większości konwentów. Przybywamy na nie, aby poznawać nowych ludzi i poczuć ten klimat, jedyny w swoim rodzaju. Czasami się zastanawiamy czy warto, co my tutaj robimy, ale jesteśmy, bo chcemy być, dobrze się bawić w gronie znajomych. Co tam robimy, po co jeździmy, z całą pewnością odpowiemy: „Nie wiem, tam jest po prostu taka atmosfera, że nie wypada nie być. Ktoś chodzi na mecze, aby obejrzeć swoją ulubioną drużynę i poczuć klimat stadionu, który tworzy wraz z innymi kibicami i z podobnego powodu my jeździmy na konwenty” Tego nie da się wytłumaczyć.

Podczas Japaniconu ludzie bawili się naprawdę dobrze. Atrakcji było pod dostatkiem, a czystość została utrzymana na niezłym poziomie. Przybyło również zadziwiająco dużo rodziców z dziećmi, co świadczy o fakcie, że konwenty w Poznaniu cieszą się dobrą opinią wśród mieszkańców miasta. Zauważyć też można było miejscową prasę oraz artykuły zamieszczone w Internecie dzień później, w których o konwencie mówiono w samych superlatywach.
Mam nadzieję, że dobra passa Japaniconu będzie trwać i w następnych latach, zwłaszcza że na tegoroczną edycję przyszło więcej ludzi niż w ubiegłym roku.

Sabat Czarownic

Tagged Under