Boss Monster: Następny Poziom

boss monster nastepny

trefl

Wydawca: Trefl
Autor: Chris O'Neal, John O'Neal
Rodzaj: Karciana
Poziom skomplikowania rozgrywki: Niski
Losowość: Duża
Gra składa się z:
- 160 kart;
- Skrótu zasad;
- Instrukcji

Wszystko zaczęło się w 1997 roku, kiedy Peter Molyneux po raz pierwszy pokazał światu, jak dobrze być tym złym. Powstała wtedy jedna z najważniejszych gier komputerowych w jego karierze, „Dungeon Keeper”. Tytuł pozwalał graczom wcielić się w rolę złego lorda-zarządcy podziemnego lochu, przyjmującego na swoją służbę przeróżne potwory, dbającego o rozwój infrastruktury swojego leża i chroniącego je przed atakami ze strony prawych, sprawiedliwych bohaterów z powierzchni za pomocą szeregu zabójczych pułapek i zaklęć. Nowatorska w swoim pomyśle i wykonaniu gra zapisała się złotymi literami w annałach historii rozrywki elektronicznej (lejąc też wodę na młyn samozwańczych krzyżowców spod sztandaru „gry niszczą psychikę dzieci”, ale nie rozmawiajmy o tym). O dziwo, naśladowców na przestrzeni dwudziestu lat minionych od tamtej pory nie znalazło się zbyt wielu – a ci, którzy odważyli się dokonać prób kopiowania tego pomysłu, szybko zostali zapomniani. W roku 2013 studio Brotherwise Games, inspirując się niewątpliwie tym właśnie tytułem, wypuściło na rynek „Boss Monstera” – lekką, łatwą i przyjemną karciankę tematycznie nawiązującą do gry Molyneux. O jej popularności zadecydowały prosta, ale zabawna mechanika, szata graficzna inspirowana erą ośmiobitowców, a przede wszystkim humorystyczne podejście do tematu – pozycja przeładowana była mniej lub bardziej oczywistymi nawiązaniami do popularnych dzieł popkultury. Nie tak dawno premierę miał samodzielny dodatek do Boss Monstera – „Boss Monster: Następny Poziom”, produkcja będąca tematem dzisiejszego tekstu.

Wrednych maszkar wdzięczne grono...O co w tym chodzi? Wcielasz się w złego lorda – właściciela małego, przytulnego lochu położonego gdzieś w krainie Arkadii (jednego z kilkunastu, w tym zestawie jest parę złych smoków, czteroręka małpa człekokształtna, gotycki demon z jednym skrzydłem i fryzurą jak z anime... Brzmi znajomo?). Twoim celem jest, rzecz jasna, zostanie najgorszym (tzn. najbardziej podłym, nie najbardziej nieudolnym) z najgorszych (j.w.). W tymże celu przygotujesz ścieżkę z najwyżej pięciu różnorodnych kart komnat i, wykorzystując ich różne cechy, a także wachlarz rozmaitych zaklęć, zwabisz największych bohaterów krainy, by zabić ich i pożreć ich dusze. Ale miej się na baczności – inni źli goście zrobią wszystko, by pokrzyżować twoje misterne plany, sprawić, by bohaterowie przeżyli wycieczkę do twojej wspaniałej nory i spuścili ci srogie manto!

W każdej turze gracze mogą umieścić w swoim lochu jedną kartę reprezentującą komnatę – można je budować jedna na drugiej (wtedy jedna „nadpisuje” drugą do momentu, aż nie zostanie zniszczona i odsłoni poprzednią) lub obok siebie (tworząc w ten sposób wspomnianą ścieżkę – za w pełni rozbudowany loch uznaje się taki, który ma pięć takich komnat). Każda z komnat zadaje bohaterowi pewną liczbę obrażeń, kiedy ten ją odwiedza, zawiera jakiś rodzaj skarbu (im ich więcej, tym większa szansa, że to twój loch odwiedzi bohater) oraz ma swój unikalny efekt, które to efekty można ze sobą kombinować dla lepszego rezultatu. Kiedy wszyscy zbudują, na co mają ochotę, nadchodzi czas na przybycie bohaterów – ci wybiorą się tam, gdzie obietnica łupu jest największa. Jeśli właścicielowi szturmowanych podziemi uda się ich pokonać, otrzymuje niezbędne do zwycięstwa punkty, a jeśli nie – stwarzające ryzyko przegranej obrażenia. Elementem negatywnej interakcji są karty zaklęć, których ograniczony zasób można wykorzystać, by krzyżować cudze szyki lub poprawiać swoje szanse (widzisz, że odwiedzający sąsiada herosi kiepsko sobie radzą? Postaw na ich drodze Uzdrawiającą Wróżkową Fontannę! Gospodarz na pewno się ucieszy...).Loch wraz z tłumkiem bohaterów czekającym na swoją kolej zwiedzania

W porównaniu z oryginalnym „Boss Monsterem”, w „Następnym Poziomie” wprowadzono kilka interesujących bajerów, w większości sprowadzających się do nowych typów herosów. Te mamy dwa. Bohaterowie hybrydowi łączą w sobie cechy dwóch znanych z poprzedniej gry rodzajów bohaterów (wabieni są przez dwa typy skarbów zamiast jednego, większość dostaje też jakieś premie do siły w niektórych okolicznościach), zaś bohaterowie mroczni mogą być wzmacniani przez pozostałych władców podziemi za pomocą odrzucania kart z ręki. Z perspektywy mechaniki gry dużo ciekawszym rozwiązaniem są ci drudzy – wprowadzają dodatkowy element negatywnej interakcji, do tej pory ograniczonej praktycznie wyłącznie do rzucania zaklęć na siebie nawzajem. Wciąż jednak sednem gry pozostaje budowanie działającego lochu z losowych kart – istnieje dość sporo możliwości połączenia ich w taki sposób, by dobrze współgrały ze sobą i specjalną cechą każdego z Bossów, pozwalając mielić bohaterów jeszcze szybciej i sprawniej niż do tej pory.Na obrazku - bohaterowie do zmielenia

Tak zbudowana mechanika ma parę swoich bolączek. Pierwszą jest gigantyczna wręcz losowość – do tego stopnia, że zdarzają się rozdania, w których po prostu nie masz okazji zarobić punktów. To, czy bohaterowie przyjdą uzależnione jest od skarbów, które zawierają komnaty. Zbyt łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której w krainie zaroi się od żądnych tajemnych ksiąg magów, podczas gdy zły los podaruje ci lokacje interesujące jedynie dla wojowników i łotrzyków. Co więcej, ograniczenie jakiejkolwiek znaczącej interakcji między graczami wyłącznie do zaklęć powoduje, że gra sprowadza się do prostego „kto ma generujące więcej zaklęć komnaty, ten wygrywa”. Gra się przyjemnie, a znajdowanie kombinacji komnat, które po prostu demolują bohaterów sprawia masę radości – po prostu nie jest to rozgrywka, którą należy traktować na serio.

Oprawa graficzna może się podobać – szczególnie komuś, kto lubi retro. Ilustracje utrzymane są w stylu złotej ery gier z automatów i pierwszych komputerów osobistych. Trochę mniej podobał mi się design pudełka: wyjęte prosto z folii sprawia wrażenie obtłuczonego i obdartego, a chociaż był to celowy zabieg, po prostu nie wygląda on solidnie.

Solidny poziom trzyma za to humor – ilość rozmaitych nawiązań do kultury związanej z grami wideo i fantastyką jest porażająca. Wyłowiłem tutaj mrugnięcia okiem do fanów „Gry o Tron”, książek Sandersona (który, notabene, użycza twarzy jednemu z legendarnych bohaterów!), gier z serii „Final Fantasy”, „Pokemon”, pojawia się Boss inspirowany, a jakże, „Donkey Kongiem”, a nawet Bracia Mario w wydaniu heroic fantasy. Chociaż zasób tych smaczków do odkrycia kiedyś się kończy, swobodny, lekko komediowy klimacik całości zdecydowanie daje się polubić.

„Boss Monster: Następny Poziom” nie jest grą na cały wieczór. Na nic tutaj budowanie zaawansowanych strategii, losowość bywa czasem irytująca – ale nie znaczy to, że granie nie przynosi frajdy. To dobra produkcja do niezobowiązującego popykania przy napojach w gronie dobrych kumpli – i z takim nastawieniem jak najbardziej warto po nią sięgnąć. Bez problemu daje się łączyć z oryginalnym „Boss Monsterem”, wnosząc do pierwotnej gry trochę więcej możliwości utrudniania sobie nawzajem życia. Jeśli podobał ci się oryginał – po jego drugiej odsłonie możesz spodziewać się po prostu więcej tego samego. Jeśli nie, a szukasz fajnego, niezbyt obciążającego przerywnika, myślę, że także warto.

Tagged Under