Łupieżcy

lupiezcy pudelko

black monk

Wydawca: Black Monk
Autor: Riccardo Crosa
Rodzaj: Karciana
Poziom skomplikowania rozgrywki: Niski
Losowość: Duża
Gra składa się z: 
- 36 znaczników Łupu;
- 40 znaczników Życia;
- 6 kości;
- 60 kart Łupieżców;
- 6 kart Pomocy;
- 4 karty Rigora Mortisa;
- 1 instrukcji.

Mroczny władca Rigor Mortis wyruszył na kolejną wyprawę po swoich włościach w krainie Kragmorthy. Jak wiadomo, gdy złego lorda nie ma, koty harcują – brygady sympatycznych czworonogów, które dzięki mrocznej magii uzyskały tożsamość, plądrują w najlepsze cytadelę zła, usiłując zgrabić jak najwięcej, zanim magiczne alarmy ściągną Rigora z powrotem. W nowej propozycji wydawnictwa Black Monk możemy stanąć na czele grupy zdetereminowanych kociaków, które chętnie oddadzą życie dla naszego zysku. Oto „Łupieżcy” – szybka i prosta gra karciana.

W swojej turze każdy z graczy wykonuje cztery kroki: dobierz lub zagraj kartę – użyj kart, które masz na stole – ponownie dobierz lub zagraj kartę – jeśli masz na stole więcej niż trzy karty, usuń nadprogramowe. Karty reprezentują tytułowych Łupieżców: kotki, myszki i potworności spoza czasu i przestrzeni, charakteryzowane przez dwie wartości (żywotność i siłę) a także parę cech specjalnych, które możemy wykorzystać zarówno dla szybszego wzbogacenia się, jak i pokrzyżowania szyków przeciwnikom. Gdzieś na spodzie talii kryją się cztery karty, które, ułożone w kwadrat dwa na dwa, tworzą portret Mrocznego Władcy – dobranie takiej karty zmusza gracza do umieszczenia jej w odpowiednim miejscu, a skompletowanie całego obrazka oznacza moment, w którym Rigor Mortis wraca do swojej siedziby i robi porządek z intruzami. Gra toczy się albo do tego momentu (wówczas wygrywa gracz, który zgromadził największe bogactwa), albo do chwili, w której jeden z uczestników pozyska wymaganą ilość złota.

Jak je zarobić? Prosto – posyłając łupieżców do korytarzy mrocznej twierdzy, by szukali skarbów. Jedni robią to lepiej, inni gorzej: każde poszukiwania to rzucanie tyloma kostkami, ile wynosi żywotność danego awanturnika, a rzuty, które przyniosą wyniki mniejsze lub równe jego sile przynoszą jedną monetę każdy. Rzecz jasna, to nie jedyna rzecz, którą mogą robić nasze kociaki. Ważną częścią gry w „Łupieżców” jest posyłanie ich, aby atakowali zwierzątka innych graczy, skutecznie odcinając tych ostatnich od źródła dochodu i szansy na zwycięstwo. Niektórzy z łupieżców posiadają też specjalne zdolności, które mogą uruchamiać zamiast ataku lub gmerania w poszukiwaniu błyskotek, inne zdolności aktywują się, gdy bohater zostaje wynajęty lub opuszcza stół... Rdzeń rozgrywki przynosi mocne skojarzenia z internetową karcianką produkcji Blizzarda, Hearthstone. Jedna partyjka trwa nawyżej dwadzieścia minut, podczas gdy zasady dają się wyjaśnić w pięć. W sam raz na przerwę.

Gra jest kolosalnie wręcz losowa i chaotyczna – wszystkie kociaki w „Łupieżcach” są równe, ale niektóre są równiejsze, a jeśli masz pecha, dostaniesz jedne z tych mniej równych, zaś rzuty kostkami sprawią, że zaplanowane akcje wychodzą... albo nie. Jeśli będziesz mieć szczęście, trafisz karty, które świetnie się połączą, zapewniając ci przewagę – dopóki przeciwnik nie postawi tego jednego łupieżcy, który wysadzi wszystko w powietrze i wyczyści stół. Ten radosny bezład sprawia, że do ostatniej chwili nie wiadomo, kto wygra partię. Dużo tu negatywnej interakcji, sporo efektów pozwala na krzyżowanie szyków innym graczom poprzez eliminowanie ich sług, kradzież złota albo kart. Ci z graczy, którym przypadł do gustu „Munchkin”, poczują się tu jak w domu.

Jak przystało na grę z serii Kragmortha, również w „Łupieżcach” uświadczymy szczyptę humoru, polegającego głównie na nawiązaniach do kultowych postaci z różnych tekstów popkultury: po naszej stronie stanąć mogą tacy bohaterowie, jak jednołapka (trójłapka?) wojowniczka Purriosa, czarodziej Miaudalf czy samuraj Kotsumoto. Gra wydana jest ładnie – kociaki na kreskówkowych ilustracjach są absolutnie urocze, bardzo podobały mi się też tłoczone plastikowe monety, o które toczy się rywalizacja. Napisaną w swobodny sposób instrukcję dobrze się czyta, zaś dzięki dopracowanemu tłumaczeniu zachowany został żartobliwy charakter oryginału.

Cóż dodać? „Łupieżcy” to mała, sympatyczna gra na chwilę. Nie próbuje nawet aspirować do miana poważnego tytułu, zadowalając się pozycją szybkiego, relaksującego fillera, przesyconego losowością i negatywną interakcją. To jedna z tych rzeczy, które świetnie spisują się na konwentach – jest może i kiepskim planem na cały wieczór, ale jeśli do oczekiwanej prelekcji czy innego eventu zostało pół godziny, równie dobrze można otworzyć napoje* i wyciągnąć tę szybką kopaninę z kotkami w roli głównej. Myślę, że nie będzie to czas stracony.

* - autor tekstu stanowczo odżegnuje się od stwierdzenia, jakoby promował konsumpcję alkoholu na imprezach masowych, zwłaszcza przez osoby nieletnie.

Tagged Under