Komiks

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #115 - Największy festiwal popkultury?

    Ostatni tydzień maja i pierwszy weekend czerwca mocno uderzą w podwarszawski Nadarzyn, czyli kontynuujemy wydarzenia w stolicy i okolicy. Do tego dodajemy jeszcze imprezę postapokaliptyczną/survivalową także całkiem niedaleko od Warszawy, bo w Puszczy Kozienickiej, i wychodzi na to, że końcówkę maja zdominowało Mazowsze.

    A co się dzieje w najbliższy weekend? Warsaw Comic Con V edycja wraz z Warsaw Games Show oraz V Konwent Preppers Poland.

  • Andrew Scott i Matt Ryan nie pojawią się na Warsaw Comic Con

    Przy takiej liczbie gwiazd zagranicznych, jaka została zapowiedziana na V edycję Warsaw Comic Con, nie jest niczym dziwnym, że coś mogło pójść nie tak. Andrew Scott (Doktor Moriarty z serialu „Sherlock”) oraz Matt Ryan (John Constantine z serialu „Constanstine”) nie pojawią się na wydarzeniu. Przyjazd Andrew Scotta został odwołany już po raz drugi z rzędu. Niestety, późne ogłoszenie tej decyzji może popsuć plany wyjazdowe wielu osobom, które wybierały się na event właśnie dla kogoś z tej dwójki.

    Organizacja zaproponowała rekompensatę w postaci wymiany voucherów na zdjęcia i autografy na takie z podwojoną wartością do wykorzystania na spotkania z innymi gwiazdami. Oczywiście zwrot także jest możliwy. W zależności od tego, gdzie voucher został zakupiony, zwrotu można dokonać na stronach eBilet.pl lub biletynatargi.com.

    Dodatkowo mailowo zostaną wysłane kody rabatowe na bilety wstępu na same targi, obniżające ceny do poziomu z przedsprzedaży.

    5 edycja Warsaw Comic Con

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #112

    Po długim weekendzie majowym konwenty budzą się do życia (tak samo jak i my). W ten weekend odbędą się trzy imprezy, w trzech różnych punktach naszego kraju, a będą to:

    1. VI Festiwal Studiów Azjatyckich w Krakowie
    2. Kregulcowe Dni: Uczta Bogów w Jastrzębiu-Zdroju
    3. Dzień Darmowego Komiksu w Poznaniu

    Nie pozostaje nam więc nic innego, jak zaprosić Was do lektury 112. Poniedziałkowego Flasha Konwentowego, byście mogli dowiedzieć się, cóż to za wydarzenia (oczywiście, o ile jeszcze nie wiecie).

  • Relacja z 8. Krakowskiego Festiwalu Komiksów - lokalnie, rodzinnie, a jednak festiwalowo

    Nieco ponad półtora tygodnia temu miałem okazję odwiedzić kolejną krakowską imprezę organizowaną w budynku Arteteki/Małopolskiego Ogrodu Sztuki. Był to 8. Krakowski Festiwal Komiksu. Cykliczne wydarzenie z roku na rok pęcznieje i staje się ważnym punktem na mapie każdego fana rysowanych superbohaterów i innych, niekoniecznie dotyczących bohaterów, przygód obrazkowych. Czym mogła pochwalić się ósma edycja KFK? Spróbujmy odpowiedzieć sobie na to pytanie.

  • Dzień Darmowego Komiksu pod patronatem!

    11 maja w poznańskiej Czytelni Komiksów i Gazet NOVA odbędzie się szósta edycja Dnia Darmowego Komiksu. Poza spotkaniami autorskimi, wystawami i prelekcjami, jedną z atrakcji będzie rozdawanie komiksów polskich, europejskich i amerykańskich, w różnych porach i różnych miejscach, ściśle w centrum Poznania.

    Wstęp jest bezpłatny.

    Banner Dnia Darmowego Komiksu

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #108 - Ostatni weekend marca

    Marzec niedługo będzie za nami, ale zanim to nastąpi, będziemy mogli wziąć udział w jednym z pięciu wydarzeń! Tak, dokładnie tyle dzieje się w ten weekend. Będą to:

    1. 8. Krakowski Festiwal Komiksu
    2. Świdkon XII
    3. 1. Festiwal OSTROwPLANSZE
    4. Planszówki w Arenie Gliwice!
    5. Gdańskie Targi Książki

    A Wy dokąd wybieracie się w tym tygodniu? Jeżeli jeszcze nie wiecie, zapraszamy do czytania dalszej części!

  • Pokaz filmowy w trakcie 8. Krakowskiego Festiwalu Komiksu!

    Pierwsze, co przychodzi na myśl, gdy pada słowo „komiks”, to oczywiście superbohaterowie. Uniwersum, w których obdarzeni niezwykłymi mocami postaci walczą ze złem, zostało przeniesione również na duże i małe ekrany, zyskując ogromną popularność. Najnowszym filmem o tej tematyce jest „Kapitan Marvel”, pierwszy film wytwórni Marvel Cinematic Universe z kobiecą postacią w roli głównej. 

    Jeśli nie widzieliście jeszcze filmu lub widzieliście i chcecie zobaczyć go ponownie, a wybieracie się na 8. Krakowski Festiwal Komiksu, macie szansę wziąć udział w seansie. Film zostanie wyemitowany 30 marca o godz. 18:00 w sali kinowej Małopolskiego Ogrodu Sztuki, w ramach festiwalu.

    Bilety:

    • 23 zł – bilet normalny
    • 16 zł – bilet ulgowy
    • 16 zł – bilet za okazaniem identyfikatora festiwalu

    Bilety kupicie tutaj

    Banner Krakowskiego Festiwalu Komiksu

  • Program 8. Krakowskiego Festiwalu Komiksu!

    Ostatni weekend marca przyniesie nam ósmą edycję Krakowskiego Festiwalu Komiksu. Choć do końca miesiąca zostało jeszcze trochę czasu, znamy już program atrakcji całej imprezy. Spotkanie z autorem słynnych Smerfów, Miguelem Díaz Vizoso, warsztaty dla osób w różnym wieku, wystawy modeli, komiksowa giełda i filmowe seanse to tylko część z tego, co odbędzie się w trakcie dwóch dni trwania festiwalu.

    Pełen program dostępny jest tutaj.

    Banner Krakowskiego Festiwalu Komiksu

  • Pole namiotowe na Warsaw Comic Conie?

    Warsaw Comic Con to spotkania z gwiazdami kina i seriali, szansa na zdobycie ich autografów i zrobienie sobie z nimi zdjęć, a także, jak się okazuje, być może na przenocowanie pod namiotem. Organizatorzy eventu rozważają możliwość rozstawienia pola namiotowego na terenie festiwalu. Nocleg na campingu od piątku do niedzieli V edycji Comic Conu kosztowałby 40 złotych. Na ten moment nie jest to nic pewnego, więc jeśli macie już teraz wyrobione na ten temat zdanie, koniecznie dajcie o tym znać organizatorom na oficjalnym fanpage'u imprezy. 

    V edycja Warsaw Comic Con

  • Zostań współtwórcą 8. Krakowskiego Festiwalu Komiksu

    Któż by nie chciał przyłożyć ręki do tworzenia czegoś wielkiego? Pewnie każdemu z Was śniła się kiedyś sława i chwała, prawda? Teraz macie okazję choć częściowo spełnić swoje marzenie. Wystarczy, że zgłosicie się do pomocy w roli wolontariusza przy 8. edycji Krakowskiego Festiwalu Komiksu. Zróżnicowanych zadań nie brakuje, więc jest duża szansa, że znajdziecie dla siebie coś, w czym się odnajdziecie. Dla przykładu potrzebne są osoby do opieki nad gośćmi wydarzenia, wydawania akredytacji czy asystowania przy warsztatach.

    „No dobrze, ale co ja z tego będę miał?” – zapytają niektórzy z Was. Oto lista profitów:

    1. doświadczenie przy organizacji festiwalu kulturalnego (a zapewniamy Was z doświadczenia, że to się może przydać)
    2. zaświadczenie o odbyciu wolontariatu (jak wyżej)
    3. zobaczysz kulisy festiwalu (któż by nie chciał!)
    4. nowe znajomości (a to już wartość oczywista, prawda?)

    Żeby zgłosić chęć udziału, należy wypełnić prosty formularz.

    8. Krakowski Festiwal Komiksu

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #104

    Kolejny weekend za nami, a na horyzoncie następny, z trzema imprezami. W 104. Poniedziałkowym Flashu Konwentowym zobaczycie:

    1. Intel Extreme Masters Katowice 2019 CS:GO Major & SC2 (+ IEM Expo), czyli drugi i najważniejszy weekend e-sportowych zmagań w katowickim spodku, gdzie rozstrzygnie się, która drużyna króluje w „Counter Strike: Global Offensive”
    2. Poznańskie Targi Książki
    3. oraz Rumia Comic Con!
  • Recenzja komiksu: „Wieczny turniej”

    wieczny turniej

    „Wieczny turniej”

    yumegari

    Autor: Agnieszka Kwaśnik
    Wydawnictwo: Yumegari
    Liczba stron: 206
    Cena okładkowa: 22,90 zł

    Niewiele wydawnictw mangowych działających w Polsce pozwala zaprezentować swoją twórczość rodzimym autorom. Yumegari prowadzi trochę inną politykę, a oddając do rąk czytelników pracę Agnieszki Kwaśnik pt. „Wieczny turniej” pokazuje, że nie jest ona błędna.

    Komiks „Wieczny turniej” opowiada o przygodach Jeffa, jednego z potencjalnych uczestników tytułowych zmagań w sztukach walki. Zanim jednak Jeff będzie mógł wziąć w nich udział, wraz ze swoim oddziałem musi zdobyć kilka przedmiotów, które zwiększą jego szanse na zwycięstwo. Niestety, droga do niego okazała się bardziej kręta niż się spodziewano.

    Tytuł „Wieczny turniej” jest – być może celowo – mylący, gdyż czytelnik szybko odkrywa, że fabuła nie jest klonem mang shōnen, a wyzwania, z jakimi mierzą się Jeff, jego przyjaciele Günter i Floy oraz Heike – szefowa oddziału, stają się coraz trudniejsze nie tylko dzięki wzrastającej w postępie geometrycznym sile ich przeciwników. Ostatecznie nie chodzi jedynie o zdobycie cennych gadżetów. Na próbę zostaną wystawione nie tylko umiejętności bohaterów, ale też ich wzajemne zaufanie. Tak się bowiem składa, że wszyscy, nie tylko Jeff, marzą o wzięciu udziału w turnieju. Taka mieszanka buzujących hormonów, przyjacielskiej rywalizacji i nieziemskich mocy naszych śmiałków gwarantuje liczne zwroty akcji, których część pozytywnie mnie zaskoczyła.

    Choć komiks adresowany jest do młodzieży, to nie wszystko podlega tutaj łatwej ocenie: zwycięstwo w walce nie zawsze spaja drużynę, a intencje jej członków nie są kryształowo czyste. Niestety, sytuacja jest komplikowana trochę niepotrzebnie, gdyż świat, w którym żyją nasi bohaterowie, został przedstawiony bardzo pobieżnie i nie mam wcale na myśli tego, że nie otrzymałem jego szczegółowo rozrysowanej mapy. Tak się składa, że Jeff i jego drużyna nie walczą jedynie dla siebie – należą do organizacji zwanej Harmonią, o której wiadomo tylko tyle, że jej celem jest zaprowadzenie jakiejś formy utopii. Niestety, nie wiemy nic o tym, jak miałby ów idealny świat wyglądać (utopiści zwykle są pod tym względem bardzo dokładni) ani jaki stosunek mają do tych planów sami bohaterowie, a także czy istnieje jakaś opozycja, która sprzeciwia się wizji przełożonych Jeffa. Te sprawy dobrze byłoby wyjaśnić, gdyż zaskakiwanie czytelnika ma swoje zalety, ale pozostawienie przy tym u niego wątpliwości budzi moje... wątpliwości. W gruncie rzeczy problem ten nie jest aż tak poważny, gdyż akcja rozwija się szybko, a komiks wciągnął mnie tak bardzo, że poczułem żal, kiedy dotarłem do ostatniej strony. Ciężko mi było pogodzić się z tym, że to już koniec tej opowieści.

    Wróćmy jeszcze do postaci. Na początku brakowało mi trochę ekspozycji, ale dzięki wyrazistym charakterom bohaterowie szybko stali się rozpoznawalni. Jeff wciąż poszukuje swojego miejsca w życiu, będąc zarazem rozerwanym pomiędzy prostoduszną naturą a skomplikowaną rzeczywistością. Jego najbliższy przyjaciel, Floy, ma lekkiego bzika na punkcie zostania najpotężniejszym człowiekiem na świecie. Dzięki urządzeniu, które nosi na ręce, a którego wygląd wzorowany jest na akcesorium do konsoli NES zwanym Power Glove, przypomina trochę elektronicznego geeka. Günter to z kolei na ogół radosny, skromny i morderczy mistrz voodoo. Z równą sprawnością likwiduje przeciwników i pomaga pozbyć się ich ciał. No i na koniec szefowa oddziału, Heike – to nie tylko obdarzona męską urodą kobieta, ale też najbardziej kontrowersyjna postać. Choć z pozoru jest silna i niezależna, dzięki niejednoznacznemu zachowaniu zyskuje dodatkową głębię. Wydaje mi się jednak, że potrzebowałaby dla siebie trochę więcej miejsca, by możliwe było dokładniejsze przedstawienie jej wcześniejszej służby na rzecz Harmonii. Pomogłoby to też lepiej zrozumieć świat, w którym rozgrywa się akcja. Relacje między bohaterami często są napięte, ale dzięki temu czytelnik będzie świadkiem wielu zabawnych sytuacji, które sprawiają, że chwiejna równowaga między powagą a humorem zostaje zachowana, a komiks nie staje się mimowolną parodią.

    Ciągle kusi mnie, by nazywać „Wieczny turniej” polską mangą, chociaż można co najwyżej mówić, że ten tytuł jest w jakiejś mierze inspirowany stylem wykorzystywanym w japońskim komiksie – o ile dzisiaj to jeszcze cokolwiek znaczy. Podobny do mangowego jest nieregularny układ kadrów, opieranie się na różnych odcieniach czerni i bieli oraz format, w jakim wydano tomik. Autorka często nie wypełnia kadrów tłem, ograniczając się tylko do rysowania postaci, co zresztą czyni nader zręcznie. Czasami tylko twarz Heike wygląda dziwnie, lecz znacznie częściej otrzymujemy przykłady świadczące o talencie autorki, np. bogatą mimikę bohaterów – krzywe spojrzenia czy uśmiechy, bez uciekania się do karykaturalnych uproszczeń (tzw. super deformed). Dodatkowo „Wieczny turniej” przemyca w postaci dialogów lub graficznych odniesień przynajmniej kilka nawiązań do znanych w naszym kraju seriali czy mang. Są one na tyle dowcipne, że za każdym razem wywoływały u mnie wybuch śmiechu.

    Podsumowując, „Wieczny turniej”, do którego podchodziłem z ostrożnością, naprawdę mnie wciągnął. Nie przeszkodził w tym nawet nie najlepiej zarysowany świat, który aż prosi się, by go rozbudować, czy bardzo pobieżnie przedstawiona przeszłość bohaterów, której poznanie pozwoliłoby zrozumieć ich motywacje. Bardzo chciałbym przeczytać drugą część lub przynajmniej dostać w moje ręce edycję rozszerzoną, ale póki co polecam „Wieczny turniej” fanom przygód i burzliwej młodości.

     

     

     

     

  • Współpraca Riot Games i Marvela – komiksy z „League of Legends” już w 2019!

    Riot Games oraz Marvel nawiązali współpracę, która zaowocuje serią komiksów ze świata „League of Legends”. Seria będzie kulminacją comiesięcznych powieści graficznych opartych na popularnej grze sieciowej.

    Pierwszy komiks zatytułowany będzie „League of Legends: Ashe: Warmother” i skupi się na historii tytułowej Ashe – wojowniczki z lodowej krainy, która musi zmierzyć się z rolą lidera swojego ludu i sprostać fanatycznym oczekiwaniom matki. Pierwsza część komiksu pojawi się na platformach cyfrowych już 19 grudnia, jednak na pełną wersję musimy poczekać do maja 2019 roku.

    Komiks współtworzyć będą debiutujący pisarz Odin Austin Shafer oraz artystka Nina Vakueva, autorka serii „Heavy Vinyl”, nominowana do The Russ Manning Most Promising Newcomer Award, czyli amerykańskiej nagrody wręczanej artystom pracującym nad komiksami.

     

    League of Legends Ashe Warmother

  • Betonowy program

    Oto jest, znany na mur beton program BETONu, czyli szczecińskich spotkań z popkulturą. Na drugiej edycji tego wydarzenia będziecie mieli okazję posłuchać między innymi o twardym prawie w fandomie mangi i anime i wziąć udział w dyskusji o nim, a także z pierwszej ręki poznać zasady pozowania do gorrrących zdjęć – to jest takich z ogniem, czy w warsztatach komiksowych. 

    Jeśli zastanawiacie się, co jeszcze przygotowali dla Was twórcy tego wydarzenia, koniecznie zajrzyjcie tutaj

    Logo szczecińskich spotkań z popkluturą Beton

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #92

    Dziś Flash nieco później niż zwykle i pisany praktycznie na ostatnią chwilę przez wypadki losowe, a to przecież tydzień pełen wrażeń (no dobra, sporo jest takich tygodni w roku konwentowym). Co się dzieje w ostatnie dni października? Warsaw Comic Con i towarzyszące mu Targi Warsaw Games Show, Game Music Festival, Animecon Halloween oraz GRAnat. O tym wszystkim przeczytacie poniżej!

  • Z wikingami ku przygodzie!

    veiOdległy Jotunheim. To właśnie tam zmierza wyprawa dowodzona przez młode książątko, chronione i hołubione przez grupę wikińskich wojowników. Ale jak to zwykle bywa, ekspedycja nie przebiega zgodnie z planem. Jej punktem zwrotnym staje się wyłowienie z morza nieprzytomnej z wyczerpania dziewczyny... Początek historii, jakich wiele. Tylko czy na pewno? Jeśli interesuje Was mroczna skandynawska mitologia i jesteście ciekawi, co skrywa pierwszy tom komiksu „Vei”, przeczytajcie naszą recenzję, którą znajdziecie tutaj.

  • „Oblivion Song. Pieśń Otchłani”, czyli wyprawa w inny wymiar!

    oblivionsongPuff! I jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki zniknęło z Filadelfii dwadzieścia tysięcy ludzi. W zamian ludzkość otrzymała mnóstwo dziwnych, nieprzyjaźnie nastawionych stworów. Co się tak właściwie stało? Nie wiadomo, ale jedno jest pewne: istnieje inny wymiar, do którego zaginieni zostali przeniesieni. Nathan Cole potrafi się tam dostać. Co znajdzie na miejscu? Możecie sprawdzić, sięgając razem z nami po komiks „Oblivion Song. Pieśń Otchłani”! Jego recenzję znajdziecie tutaj.

     

  • Recenzja komiksu: „Vei. Tom pierwszy”

    vei

    „Vei”

    nonstopcomics

    Autorzy: Sara B. Elfgren, Karl Johnsson
    Wydawnictwo: Non Stop Comics
    Liczba stron: 160
    Cena okładkowa: 56,90

    Tematyka nordycka zdaje się być w ostatnim czasie dość popularna na polskim rynku wydawniczym. Nic dziwnego więc, że zawitała też do komiksów – pojawiając się w wielu większych i mniejszych seriach. Skandynawska mitologia jest jedną z najciekawszych, choć zdecydowanie mroczniejszych opowieści o bohaterach i okrutnym przeznaczeniu, pobudzających wyobraźnię odbiorców na całym świecie. Dlatego też mocno zaciekawiła mnie pozycja wydana przez Non Stop Comics, „Vei”, której opis zapowiadał klasykę młodzieżowego nordyckiego fantasy z całym panteonem tamtejszych bóstw, rodem prosto ze Szwecji. Co kryje w sobie piękna okładka komiksu?

    Wikingowie płynący do Jotunheimu nie mają szczęścia. Wyprawa dowodzona przez młode książątko, chronione i hołubione przez grupę wojowników, zmierza jednak wytrwale do celu. Wielkim zaskoczeniem dla nich jest wyłowienie z morza nieprzytomnej z wyczerpania dziewczyny. Ciekawość zastępuje jednak strach, gdy tylko ta otworzy oczy – odmienny kształt jej źrenic wyraźnie świadczy o pochodzeniu. Vei z zastępu Veidara, jak przedstawia się niedoszła ofiara fal, będzie musiała, jako zakładniczka wikingów, poprowadzić ich do swojej ojczyzny. Zbiega się to co prawda z jej pragnieniem powrotu, jednak ani ona, ani jej przygodni towarzysze nie wiedzą jeszcze, że to, co czeka ich na miejscu, dalekie będzie od ich wyobrażeń.

    Początek historii nie wydaje się być zachęcający, głównie ze względu na postać księcia Eidyra, młodego i wyraźnie nienauczonego życia, nie ceniącego ani doświadczonych wojowników, którzy mu towarzyszą, ani oddanego mu przybocznego, Dala. Na szczęście na pierwszy plan szybko wysuwa się Vei, przejmując narrację i przedstawiając swoje dzieje – także to, dlaczego znalazła się w tak specyficznym położeniu. Czy jednak na pewno dobrze zrobi, wracając do Jotunheimu i jeszcze przywożąc ze sobą bandę wikingów? Historia bohaterki jest pełna zawiłości i niedopowiedzeń, które ona sama będzie musiała wyjaśnić na drodze konfrontacji z osobami odpowiedzialnymi za jej sytuację – co nie będzie takie proste, bo w czasie jej nieobecności wiele się zmieniło. Dawni przyjaciele stają się odlegli i obojętni, wioski są wyludnione, ludzie pozostają w ukryciu… Kraina przygotowała się na przybycie wroga.

    Mowa była o fantasy kierowanym do młodzieży i faktycznie, występuje tu znany i powszechnie stosowany motyw rozwoju protagonisty w formie „od zera do bohatera”, jednak ujęty z dwóch różnych punktów widzenia. Mamy więc Vei (jej imię znaczy po prostu „droga”), która całe życie przygotowywała się do walki, która właśnie ma nastąpić – szykowała się, ale nie do końca wierzyła, że to naprawdę się wydarzy. Z drugiej strony jest Dal – z którym zresztą bohaterka nawiązuje dość specyficzną relację – będący postacią o głębszym konflikcie wewnętrznym. Przeżywa on kryzys wartości i wiary, przekonania skonfrontowane z rzeczywistością okazały się bowiem z gruntu nieprawdziwe, runęło też dotychczasowe ugruntowanie ich w towarzyszących mu wikingach. Ci także nie są tak wspaniali, jak może chcieliby być, nie zawahają się nawet przed zdradą…

    Wizualnie jest bardzo dobrze. Komiks wydano w solidnej, twardej oprawie, dialogi są czytelne, nie zauważyłam żadnych uchybień od strony technicznej. Rysunki autorstwa Karla Johnssona (o dziwo w stopce redakcyjnej komiksu wpisanego na pozycji scenarzysty, czy to jakiś chochlik się wkradł?) są czyste, szczegółowe i estetyczne, choć komiks zdecydowanie przeznaczony jest dla starszego widza, głównie ze względu na sceny nagości rysowane z dość dużą dbałością o szczegóły. Kolorystyka tomu jest żywa i miła dla oka, odpowiednio tonowana w zależności od klimatu danej sceny.

    Pierwszy tom „Vei” przedstawia historię starć wikingów i lodowych olbrzymów nieco inaczej niż spotyka się to obecnie z popkulturze, zdecydowanie gloryfikującej nordyckie bóstwa. Tu wszyscy, łącznie z bogami, a może przede wszystkim oni, mają wady i przywary, czyniące z nich kogoś na kształt ludzi – choć większych i nieśmiertelnych. To właśnie, jak też i postać Dala, zdecydowało o tym, że chętnie sięgnę po kolejny tom a ten ocenię jako dobry –zdecydowanie też liczę na to, że kontynuacja historii Vei pojawi się w niedługim czasie.

  • Konkurs na Warsaw Comic Conie!

    Chcesz pochwalić się wysoką średnią ocen i zgarnąć nagrodę od Warsaw Comic Con? Nic prostszego! Wystarczy, że w piątek 22 czerwca w godz. 8:00-20:00 wstawisz zdjęcie swoich ocen na świadectwie (bez danych osobowych!) pod postem na fanpage’u imprezy. Osoby mające świadectwo z paskiem dostaną 50-procentową zniżkę na zdjęcia, autografy i komplety (zdjęcie+autograf) wszystkich gwiazd. Promocja trwa do piątku do godz. 23:59. 

    Baner konwentu Warsaw Comic Con

  • Recenzja komiksu: „Oblivion Song: Pieśń Otchłani. Tom 1”

    oblivionsong

    „Oblivion Song. Pieśń Otchłani”

    nonstopcomics

    Autorzy: Lorenzo De Felici, Robert Kirkman
    Wydawnictwo: Non Stop Comics
    Liczba stron: 114
    Cena okładkowa: 44,00 zł

    Co by było, gdyby świat nagle się skończył? To pytanie stanowi podstawę wszelkich tytułów utrzymanych w konwencji postapokaliptycznej. Coś się stało, coś się zepsuło, coś wybuchło… ale na skalę światową. Ludzkość mogła wymrzeć, ale nie wymarła, a przynajmniej – nie w całości. Przetrwali najsilniejsi, najsprytniejsi, najszczęśliwsi… by podjąć ponowną próbę zbudowania zorganizowanej społeczności, w której każdy może czuć się bezpieczny. Nie jest jednak tak łatwo, bo świat po zagładzie dysponuje znacznie szerszym wachlarzem zagrożeń, od tych znanych wcześniej, jak ludzka chciwość, do całkiem nowych – zmutowanych, potwornych zwierząt, promieniowania… Przede wszystkim więc: przetrwanie. Podobny motyw, choć zaprezentowany w nieco inny sposób, przedstawia komiks „Oblivion Song. Pieśń Otchłani”, którego pierwszy tom ukazał się ostatnio w Polsce za sprawą wydawnictwa Non Stop Comics.

    Od tragedii, która odmieniła życie mieszkańców Filadelfii, minęło dziesięć lat. Przez ten czas nie udało się poznać przyczyn zjawiska, które spowodowało zniknięcie dwudziestu tysięcy ludzi, a sporą cześć terenu pozostawiło przenicowało i zmieniło w ziemie nie z tego świata – pełne dziwnych stworów, stanowczo nieprzyjaźnie nastawionych do ludzi. Inny wymiar – tam zniknął, wraz z wieloma innymi, brat Nathana Cole. To on, przy wsparciu pary naukowców i programu rządowego, opracował metodę przenikania do tego równoległego świata, by odnajdywać tam zaginionych i sprowadzać ich z powrotem. Z czasem traci nadzieję na odnalezienie Edwarda, co gorsza, decyzja o finansowaniu jego wypraw zostaje cofnięta… W tym czasie jednak para, która wróciła do swojej rzeczywistości jako ostatnia „wyciągnięta” przez Nathana, napomyka o społeczności, jaką tworzą zaginieni w alternatywnym uniwersum… A to coś, co zupełnie zmienia postać rzeczy. Niestety, jak się wydaje, tylko dla głównego bohatera.

    Historia przedstawiona jest jako dramat jednego człowieka w obliczu ogromu nieszczęścia, któremu tylko on jest w stanie zaradzić. Przynajmniej tak wydaje się na początku… Z czasem dowiadujemy się szczegółów, które zmienią nasz początkowy entuzjazm względem Nathana raczej w pełne dystansu oczekiwanie, niż ślepą wiarę w jego altruizm. Nathan napędzany jest desperackim pragnieniem odnalezienia brata, z którym nie rozstał się w dobrych nastrojach. Jest tu więc poczucie winy, ale jak głębokie, o tym przyjdzie się czytelnikowi przekonać już w tym tomie komiksu. Ale są jeszcze inni… niektórzy wierzą w jego misję, inni uważają ją za niepotrzebną, a wręcz szkodliwą. Bo czy ci, którzy zaginęli tak dawno, na pewno chcą wracać do poprzedniego życia? Czy nie znaleźli sobie nowego miejsca, gdziekolwiek przebywają, o ile nadal żyją? Inny wymiar nie jest przyjaznym miejscem, zrujnowane miasto przeniesione w świat pełen ogromnych monstrów nie stanowi już dla ludzi dobrego i bezpiecznego miejsca. Nathana czeka jednak wiele niespodzianek, spośród których niewiele będzie pozytywnych.

    Dynamika przemian, jakie nastąpiły w mieście, chociaż zdają się one dotyczyć tylko niego samego z całkowitym pominięciem reszty świata, jest dość intrygująca. Filadelfia „równoległa” wygląda dokładnie tak, jak można by sobie wyobrazić cywilizację powoli przejmowaną ponownie przez naturę -tyle że tu w jej roli występują „macki i glutki” potworów. One same to rozlazłe, bezgłowe kształty, przywodzące na myśl nieco zminiaturyzowanych (no, nie zawsze) i chodzących na czterech odnóżach lovecraftiańskich przedwiecznych. To, jak główny bohater porusza się po mieście i sama jego misja przypominają zaś mocno „Jestem legendą” Richarda Mathersona, zwłaszcza w jego filmowym wydaniu. Jest klimat, jest poczucie zagrożenia, jest niepewność, czy to, co robi, jest dobre i czy jego motywy na pewno są czyste. I chociaż można dostrzec w fabule pewną przewidywalność, to zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze – bo też i komiks jest nie tylko ciekawy, ale i ładny wizualnie.

    Z tą urodą można by pewnie się kłócić, mi jednak odpowiada nieco brudna, ale wystarczająco szczegółowa kreska Lorenza de Felici, która, wraz z kolorami dodanymi przez Annalisę Leoni, idealnie przystaje do konwencji postapokaliptycznej. Powoduje tez odpowiednie wrażenie napięcia, zagrożenia, cienie nałożone zostały tak, by je odpowiednio stopniować – co udało się wyśmienicie. Ostatnie strony poświęcono na galerię artów wraz ze szkicami postaci i potworów oraz krótkimi komentarzami rysownika. Te obrazy chętnie widziałoby się w większym formacie, są tak miłe dla oka.

    „Oblivion song. Pieśń Otchłani” polecam, przedstawia bowiem w bardzo adekwatny sposób historię angażującą, wciągającą i prowokującą pytania i domysły co do tego, co może wydarzyć się dalej. Zdecydowanie z niecierpliwością będę wyglądała kolejnego tomu. Fanom postapokalipsy zapewne pozycji tej polecać nie trzeba, bo sami po nią sięgną, zaś tym, którzy nie mieli wielkiego kontaktu z